Obóz żeglarski w Chorwacji 2019 - Środkowa Dalmacja, część II

Obóz żeglarski w Chorwacji 2019 - Środkowa Dalmacja, część II
Dalsze przygody załogi jachtu "Pleasure" na obozie żeglarskim w Chorwacji!
 

Wtorek / wyspa Hvar, Makarska

     W zatoce jesteśmy sami, a widoki mamy fenomenalne - południowy brzeg wyspy Brać, gdzie góry niemal wyrastają z morza, a na wysokości 778 m.n.p.m. znajduje się najwyższy szczyt chorwackich wysp Vidova Gora. Z doświadczenia i osobistych reflekcji Kapitana wynika, że nie zalicza się do tych, co nie lubią poniedziałków. Załoga ma chyba podobne podejście, dlatego przed wypłynięciem w kierunku Makarskiej Riwiery robimy zdjęcie, które od razu wysyłamy do rodziców w celu poprawy ich nastroju - wszak nasz humor jest doskonały!
     Mimo wachty kotwicznej wszyscy są wyspani i gotowi na kolejny dzień rejsu. Po śniadaniu podnosimy kotwicę i płyniemy w stronę stromego brzegu Gór Dynarskich. Do pokonania w linii prostej ok 17 mil morskich, na silniku zajmie nam to ok 3 godzin. Totalna flauta i ponad 30˚ w cieniu! W takich warunkach pokład staje się smażalnią. W tafli Adriatyku można się przeglądać jak w lustrze i zrobić dokładny makijaż. Po drodze umilamy sobie czas zagadnieniami żeglarskimi takimi jak podstawy meteo czy nawigacja na ploterze map GPS. Następnie przez wojny krymskie, teorię względności i wzory na ciepło właściwe wody doszliśmy wspólnymi siłami do wniosku, że jest za gorąco i trzeba się schłodzić. Montujemy subwing, takie ustrojstwo składające się z dwóch elementów połączonych obrotową osią, przywiązujemy do jachtu i holujemy śmiałka przy niewielkiej prędkości. Schodząc pod wodę na niewielką głębokość można wykonywać akrobacje, a na płytkiej wodzie także obserwować dno. Należy jednak pamiętać, że opór wody ściąga kąpielówki przy prędkości powyżej 3 węzłów ;) Jesteśmy przygotowani na takie bezwietrzne dni, ale najchętniej postawilibyśmy już żagle. Na szczęście port już blisko.

  

     Makarska to jeden z największych kurortów w Chorwacji i ruch turystyczny latem jest tu bardzo duży. Trzeba przyznać, że położenie miasta jest niezwykle malownicze, szczególnie od strony morza – dwie duże zatoki, przedzielone wysokim zielonym cyplem, w tle Góry Dynarskie z najwyższym szczytem 1 762 m.n.p.m. w paśmie Biokovo. Na jednym z rejsów zdarzyło nam się wyruszyć z portu wcześnie rano i oglądać z pokładu wychodzące zza szczytów słońce. Na żaglach, na pustym morzu. Moment nie do opisania. W południe dopływamy do portu miejskiego. Jacht z polską flagą na maszcie i załogą ubraną w niebieskie koszulki został zauważony przez rodaków licznie odwiedzających to miejsce. Działa to mobilizująco na załogę i kolejny manewr podejścia do nabrzeża wychodzi spokojnie, po cichu, niemal perfekcyjnie. Jest tak gorąco, że pierwsze co robimy, to ekspresowy prysznic... w kokpicie! Nasz jacht jest wyposażony w "słuchawkę" na rufie w celu opłukania się po wyjściu ze słonej wody. Energia wraca i ruszamy w stronę plaży, gdzie zjemy wspólny obiad w lokalnej i zaprzyjaźnionej konobie. Ku zdziwieniu załogi wita nas po polsku młody szef kuchni, z daleka rozpoznając kadrę rejsu. Konoba "Vučko" to połączenie 3 trudnych do osiągnięcia w gastronomii cech: smacznie, dużo i niedrogo. Z tego powodu chętnie odwiedzamy to miejsce na naszych rejsach. Czeka na nas zarezerwowany stolik. Kadra zamawia to, z czego słynie dalmatyńska kuchnia, czyli owoce morza w różnych konfiguracjach, załoganci wybierają bezpieczne potrawy typu lokalny schabowy z frytkami czy pizza. Najadamy się na kolejny tydzień. Słońce pali już nieco mniej, dlatego zabieramy ze sobą sprzęt do nurkowania i spędzamy czas na plaży. Można śmiało zaliczyć ten dzień do serii "kolonijnych". Na szczęście prognoza na kolejne dni jest bardziej optymistyczna, więc nadrobimy niewykorzystany żeglarsko czas. Tego dnia Rafał obchodzi 18-ste urodziny. W ramach prezentu od załogantów i kadry na pokładzie czeka małe przyjęcie urodzinowe z bezalkoholowym szampanem, tort, upominek. Następnie przechodzimy do nieco bardziej żeglarskiej formy składania życzeń, czyli wybicia 9 pełnych „szklanek”* wiosłem od pontonu, tym razem nie w dzwon okrętowy, a w miejsce, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Osiągnięcie pełnoletności dopełnia wrzucenie jubilata do wody w pełnym rynsztunku przy udziale spacerującej publiczności!

     

 

Środa / Split

     Za nami połowa rejsu. Wachta kambuzowa wstaje wcześniej, robi zakupy i przygotowuje śniadanie. Miasto budzi się długo przed wschodem słońca. Sprawdzamy pogodę i planujemy dalszą część rejsu – dzisiaj chcemy zawitać do Splitu, stolicy Dalmacji. Wcześniej jednak korzystamy z bezwietrznego poranka i w basenie portowym załoganci pod okiem sternika poznają właściwości manewrowe jachtu na silniku, oczywiście za sterem! Różnica między jednostkami śródlądowymi a morskimi jest odczuwalna, ale wszyscy chętni radzą sobie naprawdę dobrze. Ćwiczymy zacieśnianie cyrkulacji, podejście i odejście od nabrzeża, a załoga na stanowiskach manewrowych aktywnie pracuje na cumach i odbijaczach. Omawianą wcześniej teorię można wykorzystać praktyce, w kontrolowanych warunkach. Choć rejsy młodzieżowe Windy Way w Chorwacji nie mają charakteru szkoleniowego, to na podstawie wieloletniego doświadczenia w pracy z młodzieżą staramy się nauczyć jak najwięcej, zachęcając w ten sposób do podnoszenia swoich żeglarskich umiejętności. Po treningu wychodzimy z portu w kierunku północno-zachodnim. Chwilę jeszcze omawiamy manewry, a w oczekiwaniu na wiatr rozkładamy w kokpicie stół i rozpoczynamy turniej w planszówki – kart do gry nie powinno zdmuchnąć. Po obiedzie, na wysokości Pučišća stawiamy żagle, a jacht powoli nabiera prędkości. Żeglujemy w kanale między lądem a wyspą Brać. Siła wiatru rośnie do 5 w skali Beauforta, pojawia się też fala, dlatego ubieramy kamizelki i przypinamy się wąsami do stanowisk. Safety first. Ponieważ wieje dokładnie z kierunku, w którym się poruszamy, jacht w mocnym przechyle halsuje od brzegu do brzegu. Jest dokładnie tak jak lubimy – wiatr, piękna pogoda i zgrana załoga na pokładzie. Brakuje tylko wyskakujących przed dziobem delfinów. Kadra właściwie nie dotyka steru, nawigację prowadzi wyznaczona wachta, a za sterem zmieniają się chętni.

   

   

   

    Wieczorem dopływamy do Splitu, panuje spory ruch statków na wejściu do portu. Wywołujemy na kanale 17 obsługę mariny i prosimy o wskazanie miejsca na postój. Po intensywnym dniu załoga wyrusza zwiedzanie zabytkowego centrum miasta z Pałacem Dioklecjana. Spacer zaczynamy wzdłuż basenu portowego, mijając ogromne jachty motorowe. Następnie nadmorską promenadą Rivą, która tętni życiem do późnych godzin nocnych, wchodzimy do podziemi dawnego pałacu. Pozostałości budowli zostały wkomponowane w obecną architekturę, co nadaje tej części miasta niezwykły klimat. Błądzimy w wąskich uliczkach, aż docieramy do pomnika Grgura Ninskiego z wypolerowanym przez turystów paluchem u stopy - dotknięcie zapewnia ponowne odwiedziny Splitu w przyszłości. Może to potwierdzić nasz Kapitan, który parę razy w roku przypływa tu z nowymi załogami. 
 

Czwartek / wyspa Drvenik Veliki

     Po spokojnej nocy w porcie rozpoczynamy kolejny dzień rejsu – wachta kambuzowa przygotowuje śniadanie, wachta pokładowa jacht do wypłynięcia, a pozostali zostali wysłani do sklepu w celu uzupełnienia zapasów. Po krótkiej odprawie manewr wyjścia z portu poprowadzi Jacek. Załoga na stanowiskach, pracujemy według sprawdzonej zasady „jeden załogant, jedna lina, jedno zadanie”, co pozwala na sprawne odejście od pirsu. Jest ciasno, ale młody sternik doskonale prowadzi łódź między innymi zacumowanymi jednostkami. Musimy odebrać jeszcze dwójkę załogantów, którzy zrobili duże zakupy i czekają na wysokości sklepu kilkaset metrów dalej. Ćwiczony wczoraj manewr podejścia burtą do nabrzeża wychodzi wzorowo – Jacek ustawia „Pleasure” między dwoma innymi łodziami, a załoga przejmuje prowiant. Żegnając Split oddajemy cummy i ruszamy w stronę wyspy Drvenik Veliki. Wiatr słaby, ale pozwala postawić żagle i z niewielką prędkością żeglować do celu. Wykorzystujemy spokojny stan morza i wodujemy ponton z silnikiem, żeby wykonać ujęcia z wody. Po drodze zatrzymujemy się na kąpiel i obiad w zatoce. Chcemy jeszcze wykorzystać mocniejszy wiatr i po posiłku wypływamy na pełne morze. Tak jak wczoraj buduje się nieco większa fala, więc zakładamy kamizelki pneumatyczne. Warunki są znakomite, dlatego chociaż minęliśmy dawno wyspę z zaplanowanym noclegiem, pływamy do samego wieczora. Do zatoki w miejscowości Drvenik wpływamy po zachodzie słońca. Znajdujemy odpowiednie miejsce do rzucenia kotwicy i spędzamy spokojny wieczór na pokładzie. Chętnie odwiedzamy zatoki i małe porty, szczególnie po wizycie w dużych i popularnych miastach. Poza nami kotwiczą tu jeszcze 2 jachty, a do nabrzeża późnym wieczorem przybija prom z Trogiru. Organizujemy jeszcze wieczór filmowy na pokładzie w niezwykle klimatycznych okolicznościach, wyznaczamy wachtę kotwiczną i sprawdzamy prognozę pogody na piątek. Wiatr powinien sprzyjać nam przez cały dzień, dlatego bez obaw dopłyniemy jeszcze do Rogoznicy i potem wyruszymy w drogę powrotną do Trogiru.

   

   

 

Piątek / Rogoznica, Trogir

     Dzisiaj ostatni dzień żeglugi, wieje 16 węzłów, nad nami bezchmurne niebo. Wstajemy nieco wcześniej i po śniadaniu wychodzimy z zatoki, żeby dopłynąć w południe do miejscowości Rogoznica. Jest ku temu ważny powód, który wynika z żeglarskiej tradycji. Tego dnia do braci żeglarskiej dołączy kilku młodych adeptów, zanim to się jednak stanie, muszą przejść sprawdzian wytrzymałości na trudne warunki. Dopływamy do zatoki i po rzuceniu kotwicy rozpoczynamy test śmiałków, a morski chrzest wieńczy nadanie żeglarskich imion i wręczenie dyplomów. Na chwilę cumujemy jeszcze burtą do nabrzeża i kadra zaprasza załogę na lody.
     Powrót do portu macierzystego w Trogirze zajmuje nam ok 3 godzin żeglugi z wiatrem, pozostaje jeszcze uzupełnić paliwo i o 17:00 cumujemy przy pirsie. Silnik zgaszony, klar na pokładzie. Z jednej strony radość i zadowolenie po bardzo udanym rejsie, a z drugiej nieuchronnie zbliżający się koniec przygody. Zostaje nam tylko pocieszyć załogę, bo to dopiero początek wakacji. Przed nami jeszcze cała sobota w Trogirze i podróż do Polski. Tymczasem ostatnie pamiątkowe zdjęcie jest najlepszym podsumowaniem tygodnia spędzonego w Chorwacji i dowodem na to, że rejsy młodzieżowe to rewelacyjna forma wakacyjnego wypoczynku!

 

 

Ta strona wykorzystuje pliki cookie.
Używamy informacji zapisanych za pomocą plików cookies w celu zapewnienia maksymalnej wygody w korzystaniu z naszego serwisu. Mogą też korzystać z nich współpracujące z nami firmy badawcze oraz reklamowe. Jeżeli wyrażasz zgodę na zapisywanie informacji zawartej w cookies kliknij na krzyżyk w prawym górnym rogu tej informacji. Jeśli nie wyrażasz zgody, ustawienia dotyczące plików cookies możesz zmienić w swojej przeglądarce
Rozumiem